Każdy, kto chociaż raz miał okazję jej spróbować, doskonale wie, że jest ona napojem umilającym nie tylko ciepłe, letnie popołudnia, ale również dni jesienne, zimowe i, rzecz jasna, wiosenne. Bo, dlaczego nie? Mrożoną kawę chętnie zamawiamy, odwiedzając nasze ulubione kawiarnie w gwarnych centrach miast – jest ona wtedy wspaniałą towarzyszką rozmów ze znajomymi, randek, a także spotkań biznesowych. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, byśmy mogli przyrządzać ten pyszny napój w naszych domach. Dziś umożliwia nam to m.in. dobra i szybka do przyrządzenia kawa w kapsułkach oraz coraz lepsze spieniacze do mleka.
Skąd się wzięła kawa mrożona? Gdzie tkwi sekret jej wyjątkowości? Czy na całym świecie pija się jedną jej wersję? Żeby poznać odpowiedzi na to pytania, musimy wybrać się w małą podróż przez czas i przestrzeń.
Jak zmrożono kawę?
Odkryciu kawy towarzyszy wiele mitów i legend – jedne z nich są bardziej prawdopodobne, drugie mniej. Najciekawsza, a jednocześnie najbliższa prawdy wydaje się jednak historia, która prowadzi nas wprost do Afryki. Tam, w IX wieku żył ponoć młody pastuszek, który zauważył, że po zjedzeniu jagód z pewnego drzewa, jego kozy zyskiwały nadzwyczajną aktywność, stając się wyjątkowo pobudliwe i nieznośne. To zdumiewające odkrycie nurtowało go na tyle, że udał się do opata pobliskiego klasztoru (chrześcijaństwo znane jest w Etiopii od IV wieku naszej ery!), by podzielić się z nim nowiną. W celu zbadania tajemnicy diabelskiego owocu, na miejscowe pastwiska wysłany został zastęp mnichów. Jak nietrudno się domyślić, niedługo później opracowali oni metodę, dzięki której ich czuwania mogły trwać do bladego świtu. Wszystko to dzięki pieczeniu i gotowaniu ziaren owej tajemniczej rośliny. Tak według wszelkiego prawdopodobieństwa narodził się rytuał picia kawy.
Kawa mrożona ma jednakowoż o wiele bardziej tajemniczą historię. Jedna z wersji przenosi nas do XVII-wiecznego Wiednia, tuż po zwycięskiej potyczce z Turkami. Uciekająca armia wezyra Kara Mustafy pozostawiła po sobie nie tylko zgliszcza, ale również wiele cennych trofeów, wśród których znalazły się ogromne ilości kawy. Niektóre źródła podają, że było jej tak wiele, że można by obdzielić nią wszystkich obywateli ówczesnej Austrii. Nie wiedząc, co zrobić z taką ilością ziaren, obywatele miasta zaczęli eksperymentować z nowymi metodami warzenia. W końcu ktoś wpadł na pomysł, że ten niezwykły napój można przecież pić również na zimno!
Według innej historii mrożona kawa powstała na bazie francuskiego napoju zwanego Mazagran. W jego skład wchodziła mocna kawa, cytryna i lód (tudzież zimna woda). Pierwsze informacje na temat tego specyfiku pojawiły się w Algierii około 1840 roku. Co ciekawe, jego wersja alkoholowa zawiera dodatek koniaku lub rumu. Napój podaje się zwykle w wysokiej szklance. Mazagan można zamawiać nawet dziś!
Jeszcze inna wersja tej historii przenosi nas do Grecji 1957 roku, kiedy to firma Nestlé wysłała swojego przedstawiciela na tournée po tym pięknym kraju, by promować rozpuszczalną kawę z czekoladą. Do przygotowania tego napoju wystarczyła kawa instant, gorąca woda, mleko i shaker (lub po prostu szklanka i łyżeczka). Podczas jednego z punktów jego podróży, zdarzyło się tak, że zabrakło mu gorącej wody. Z braku innego wyjścia, mężczyzna postanowił zalać proszek woda zimną, przyczyniając się tym samym do debiutu frappe. Taka była w każdym razie wersja firmy Nestlé.
Kłóci się ona jednak ze źródłami, które mówią, że do wybuchu popularności tego napoju przyczyniła się kampania marketingowa autorstwa Komitetu ds. Promocji Handlu Kawą w Stanach Zjednoczonych z 1920 roku. To ona otworzyła drogę mrożonej kawie do sieci lokali takich jak Starbucks, Burger King czy Dunkin 'Donuts (choć było to już wiele lat później). Mrożona kawa tak naprawdę zaczęła pojawiać się w menu kawiarni i restauracji już pod koniec XIX wieku, często pod nazwą „café frappé (a la glace)”.
Czasem jednak odważne zapędy marketingowców pracujących dla popularnych firm wiodły ich manowce. Zabawna jest historia kooperacji sieci Starbucks i Pepsi z połowy lat 90., której owocem była butelkowana, gazowana wersja mrożonej kawy. Wynalazek ten nie znalazł zbyt wielu nabywców, a przedsięwzięcie zakończyło się dość spektakularną klapą. Choć, jak utrzymuje dyrektor generalny Starbucks Howard Schultz, utorował on drogę butelkowanemu Frappuccino.
Popularność mrożonej kawy
Choć jeśli chodzi o popularność, kawa mrożona nadal nie może się równać ze swoją klasyczną wersją (a co dopiero z napojami alkoholowymi — przyp. aut.), jest to jeden z częściej zamawianych napojów niealkoholowych w kawiarniach na całym globie. Co ciekawe, najchętniej pytają o nią mieszkańcy krajów Azjatyckich (86 proc. światowego spożycia). Reszta świata na pierwszym miejscu nadal stawia jej gorącą wersję. Da się jednak zauważyć tendencję zwyżkową. Już 66 proc brytyjskich kawoszy w wieku 18-24 lat twierdzi, że schłodzona kawa to świetna alternatywa dla napojów słodkich.
Dlaczego musimy tyle za nią płacić?
O tym, że kawa mrożona jest droższa od zwykłej, wie każdy, kto choć raz zamówił ją w kawiarni. Dlaczego tak jest? Któż z nas choć raz widząc rachunek nie szepnął „ojej, ale drogo”. Przede wszystkim chodzi o elementy niezbędne do jej podania. Ktoś mógłby pomyśleć, że to niedorzeczne, przecież wystarczy zmiksować espresso z lodem i gotowe. Oczywiście, jest to wykonalne. Jednak w praktyce, z profesjonalnego punktu widzenia, wcale nie jest to takie proste. Jeśli nie zamawiamy jej do spożycia na miejscu, mrożona kawa wymaga często plastikowych lub papierowych kubków (ostatnimi czasy wygrywa druga opcja – również ze względów ekologicznych), rurek (czy jak kto woli, słomek) i większej liczby papierowych serwetek (bita śmietana i mleko lubią spłynąć po ściankach kubka). Dołóżmy do tego ewentualne przyprawy, czasem bitą śmietanę z wbitym w nią kawałkiem wafelka i już cena szybuje wysoko ponad kwotę, którą zapłacilibyśmy za kawę tradycyjną. Ktoś powiedział, że lód nic nie kosztuje? No przecież jest to po prostu zamrożona woda! Nic bardziej mylnego! Te rzekomo „darmowe” zimne kostki wymagają przecież maszyny do lodu, której zakup jest dość poważną inwestycją. Przygotowanie kawy mrożonej trwa również dłużej, a więc pochłania więcej energii (nie tylko fizycznej, ale również elektrycznej). Jeżeli natomiast zażyczymy sobie jej wersję specjalną, na przykład japońską, barista będzie musiał wsypać podwójną ilość kawy, by lód nie doprowadził do rozcieńczenia napoju. Zasada jest prosta: za więcej zachodu, płaci się odpowiednią kwotę. A przecież w menu może być również mrożona z gałką lodów…
Świat mrożonej kawy
Jak świat długi i szeroki, istnieje wiele sposobów przyrządzania mrożonej kawy. Jedne dziwniejsze są od drugich, a niektóre łączy ze sobą jedynie część składu. Pierwsza z brzegu, czyli grecka Frappe tradycyjnie przyrządzana jest z rozpuszczalnego proszku, wody i mleka. Składniki wrzucamy do shakera i podajemy z lodem i cukrem. Prosto i klasycznie. Idealny wybór na wieczorny relaks z książką.
Japońska Aisu Kohi warzona jest bezpośrednio na lodzie, co oznacza, że nie wymaga późniejszego chłodzenia. Sposób ten wyzwala z napoju niepowtarzalny aromat, którego nie uzyskamy w przypadku zwykłej frappe.
Tradycyjna Oliang z Tajlandii przyrządzana jest z dodatkiem soi, sezamu i kukurydzy. To nadaje jej absolutnie niepowtarzalnego smaku. Napój serwowany jest z lodem i bardzo słodkim skondensowanym mlekiem (pycha!). Czasem ten ostatni składnik zastępowany jest innym słodkim syropem.
W Wietnamie Vietnamese do przyrządzania kawy mrożonej również używa się słodkiego mleka skondensowanego, jednak nie jest to najciekawszy jej element. Tak jak w przypadku Oliang, interesujący jest sam proces jej parzenia. Czasem używa się do tego cykorii, a innym razem mieszanki ziaren Arabiki and Robusty beans, które znane są ze swojej goryczy, jednak wspaniale komponują się ze słodyczą skondensowanego mleka.
A teraz absolutne zaskoczenie! Brazylijska Mocha Cola nie jest rodzajem mrożonej kawy, którą pijesz na co dzień. Już sposób jej przyrządzania jest wyjątkowy. W jej skład wchodzi bowiem kawa (to akurat najmniej osobliwy punkt), mnóstwo czekolady i coca cola (co oznacza podwójną dawkę kofeiny!). Nie zapominajmy o kostkach lodu i… dużej ilości bitej śmietany! Każdy kubek takiej kawy wymaga pokuty. Ceną jest kilka godzin solidnej katorgi na siłowni!
Kolejna na liście, włoska Affogato, nie jest właściwie mrożoną kawą. Chcąc być precyzyjnym, jest to niezwykle mocne, aromatyczne espresso, którym zalewa się solidną gałkę lodów waniliowych.
Na koniec zostawiliśmy sobie naszego najbliższego sąsiada, czyli Niemcy. Ich Eiskaffe to wysoka szklanka bardzo mocnej, zimnej niemieckiej kawy podanej z gałką lodów. Od włoskiej Affogato poza rozmiarem odróżnia ją jeszcze czekoladowa posypka, pierzynka z bitej śmietany i wbity w nią wafelek.
Poznaj przepis na pyszną mrożoną kawę waniliową: https://www.nespresso.com/recipes/pl/pl/067ICE-mrozona-kawa-waniliowa.html.
Mrożona kawa w twoim domu?
A co jeśli nie ma czasu, ochoty lub pogody na wyjście do kawiarni, a chętka na pyszną mrożoną kawusię jest nieprzejednana? Wtedy wyjścia są dwa: albo zafundujemy sobie dzień kawowej wstrzemięźliwości, albo zrobimy sobie prezent w postaci ekspresu do kawy w kapsułkach i spieniacza do mleka. Tak jest, dziś sami, we włąsnych domach, w bardzo prosty sposób, możemy raczyć się mrożoną kawą. Niedawno na rynku pojawiła się ciekawa propozycja od Nespresso. Jest to spieniacz do mleka Aeroccino4, który – zgodnie z zapewnianiami producenta – swoją wszechstronnością deklasuje poprzednie modele. Dla fanów mrożonej kawy urządzenie oferuje zimną piankę i spory wybór prostych, ale za to smakowitych mlecznych przepisów. Aeroccino4 jest łatwe w obsłudze. Jedno mieszadełko pozwala przygotować każdy rodzaj mleka i wspaniałą mleczną piankę. Jedyną pracą, jaką musi wykonać człowiek, jest wlanie mleka i wybór jednego z przycisków. Przygotowanie pianki trwa bardzo krótko, a po wykonanej pracy naczynie wrzucić można do zmywarki.
Liczy się jednak również forma. Ambitny kawosz zechce pewnie przywitać swoich gości mrożoną kawą podaną we właściwych szklankach. Pamiętajmy, że każdy rodzaj naszego ulubionego napoju wymaga odpowiedniego podania! Nie tylko składniki decydują o smaku, podkreśla je również właściwa oprawa, a więc i rodzaj naczynia. Jest to istotne o tyle, że w dobrze dobranej szklance mrożona kawa zachowuje swoją temperaturę i aromat. Niezwykle istotna jest również kwestia czysto praktyczna – w odpowiednio wysokim i wyprofilowanym naczyniu naszą kawę będzie się piło po prostu wygodniej.
3 komentarze
Na Cyprze piłem mrożoną kawę nie raz i smakowała. W domu jednak ciężko mi przygotować :(
Może przepis w linku Ci to ułatwi!
Mrożona kawa to mój sposób na ochłodzenie się latem. Kawę kupuję tylko w sprawdzonym, internetowym sklepie z kawą.