Rozmowy przy kawie należą do ulubionych. Człowiek czuje się odprężony i zadowoly z życia. Kubek gorącej kawy, a do tego pyszne ciasto i jestem w siódmym niebie zwłaszcza w styczniu. Ciężko wrócić do pracy po świętach. Długie wieczory z rodziną, biesiady przy zastanowionym stole, reflekcje na temat kończącego się roku… Wszyscy co czytają mój blog wiedzą za pewne, że złamałam rękę w nadgarstku. Dwa i pół miesiąca w domu…Nawet jeśli miałam więcej czasu na blogowanie to i tak robiłam to z wielkim trudem. Moja prawa ręka jest niezastąpiona, więc po laptopie stukałam lewą. Rodzina pomagała, więc jakoś zniosłam ten czas…
Bardzo się ucieszyłam, kiedy skontaktowała się ze mną redaktorka gazety goteborskiego uniwersytetu, która zaproponowała mi wywiad na temat mojego kulinarnego hobby. Najwyraźniej moja praca i wysiłek nie poszły na marne. Pracuję na uniwersytecie w grupie zajmującej się badaniami nad galektyną -3. Biolog i kucharka w jednej osobie. Oczywiście zgodziłam się na wywiad. Upiekłam ciasto, bo była moja kolejka i tak przy kawie rozmawiałyśmy na temat mojej kulinarnej pasji. Bloguję również po szwedzku. Właściwie blogowanie zaczęłam po szwedzku. Za namową rodziny kilka lat później zaczęłam blogować również po polsku. Nasza pogawędka zaczęła się od pytania, dlaczego prowadzę kulinarny blog. Wcale nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią. Zbieranie gazet, kartek z przepisami, różnego rodzaju zapisek okazało się na dłuższą metę uciążliwe. Stworzenie bloga okazało się super rozwiązaniem. Blog to moja wirtualna książka kucharska. Umieszczam przepisy prawie codziennie, bo gotuję codziennie dla moich milusińskich. Oni już wiedzą, że najpierw będzie sesja zdjęciowa, a potem degustacja. Co innego jeśli pracuję na zlecenie. Wtedy prawie nie wychodzę z kuchni, a wieczorami planuję kolejne przepisy. Na blogu przepisy podzielone są na kategorie. Łatwo mogę znaleść przepis, o którym dawno zapomniałam. Z blogu korzysta również mój najstarszy syn, który już z nami nie mieszka, a tęskni za moim jedzeniem. Często dzwoni i mówi, że dzisiaj zrobił karkówkę w warzywach czy perski kebab. Zdarza się nawet, że synuś upiecze ciasto…
Po kawie i cieście udałyśmy się do laboratorium. Tutaj pracuję i eksperymentuję podobnie jak w mojej kuchni! Muszę jednak przyznać, że w laboratorium mam większy porządek niż w mojej kuchni…ha, ha…Lubię moją pracę. Zapytano mnie nawet czy gdybym musiała wybrać między kuchnią, a laboratorium to co najchętniej bym robiła. Jak na razie cieszę się, że pracuję w moim zawodzie, a w wolnych chwilach zajmuję się blogowaniem i gotowaniem. Jednak mam plan rozwinąć skrzydła i zająć się wyłącznie blogowaniem. Pracuję obecnie nad kolejnym blogiem gdzie kulinarne hobby mogę połączyć z moimi profesjonalnymi zainteresowaniami. Długo się do niego przymierzałam, prace są już prawie ukończone, więc niedługo będzie grand finale! Doszłam do wniosku, że moją naukową wiedzę i kulinarne zdolności mogę połączyć w jedną całość. Wcale nie muszę wybierać!
Artykuł ukazał się pod koniec 2016. Większość kolegów w pracy nie miała pojęcia, że prowadzę kulinarnego bloga. Byli bardzo zdziwieni ale i zadowoleni, że ktoś taki jak oni sami ma również inne bardziej przyziemne zainteresowania niż badania naukowe. Przez dwa tygodnie byłam w centrum zainteresowania, a pochlebstwa wyniosły moje ego na nowe wyżyny. Nic dziwnego, że teraz jak nigdy mam ochotę i odwagę zacząć coś nowego…Mam nadzieję, że 2017 będzie dobrym rokiem! A tym czasem jutro znajdziecie na blogu kolejny wypróbowany przepis!
4 komentarze
Jak widać jesteś wszechstronnie utalentowana :D Wspaniała praca jak i hobby :)
Japp!
Podziwiam Panią za zdolność pogodzenia pracy zawodowej i kulinarnego zamiłowania, ja również jestem biologiem, obecnie robię doktorat i uwielbiam gotować (trafiłam na tego bloga w poszukiwaniu perskich przepisów) ale póki co nie potrafię wygospodarować tak dużo czasu na kuchnię. Gratuluję i czekam na nowego bloga :)
Dziękuję bardzo! No jest to niemało pracy ale ja lubię życie w biegu!