Gęsina na Świętego Marcina. Co ma gęś do Marcina? Właściwie nic. Faktem jest jednak, że jesienią gęś smakuje najlepiej. Polska to potęga w hodowli gęsi, jednakże na polskie stoły trafia jej bardzo mało ale coraz częściej zaczyna pojawiać się w sklepach. Kilka dni temu byłam w Polsce i zauważyłam, że faktycznie można kupić gęś bez problemu. Mówiąc szczerze nigdy jeszcze nie przyrządzałam gęsi ale jadłam gęś z jabłkami i gęsi pasztet. Wiem, że mięso jest delikatne o przyjemnym aromacie. To również jedno z najzdrowszych mięsiw. Mięso zawiera sporą ilość tłuszczu. Gęsi tłuszcz ponoć jest najlepszy na przeziębienie. Zdecydowanie gęś wygrywa z kurczakiem i kaczką, a nawet z indykiem.
Sezonowe dania z gęsiny są oczywiście najlepsze. Gęś z jabłkami, czerwoną kapustą czy z grzybami przyciąga smakoszy. Gęsia wątróbka i klasyczna czernina to dania, którymi może się pochwalić niejedna restauracja. A po domowemu najlepiej upiec gęś w całości w piekarniku. Oporządzoną tuszkę należy natrzeć solą, pieprzem i majerankiem i piec w brytfance w towarzystwie warzyw. Duża pięciokilogramowa gęś potrzebuje 3 godziny. Upieczone mięso jest mięciutkie i lekko odchodzi od kości.
11 listopada rozpocznie się ósma edycja Gęsina na Św. Marcina, która będzie trwać do 4 grudnia. Restauracje jedna przez drugą zapraszają na wyborne dania z gęsiny. Zgłaszają swoje najlepsze i najbardziej popularne przepisy. Zeszłoroczny zwycięzca przygotował lody jabłkowe z wątróbką gęsią podane na musie ze skorzonery z wanilią, tarniną i chipsem ze skóry gęsiej. Ciekawe co wymyślą tegoroczni uczestnicy festiwalu?
5 komentarzy
Aż wstyd, że nigdy gęsiny nie jadłysmy :/ Bardzo jesteśmy ciekawe jak smakuje :)
Gosiu,
w moim domu od pokoleń jest tradycja jedzenia gęsiny.
W lsitopadzie, na święta.
Gęsina to najlepsze i najzdrowsze mięso z całego drobiu.
Mam nadzieję, że i Ty kiedyś ją przyrządzisz…
Pozdrowienia!
Szykuję się Aniu!
Kurczaki muszę się przyznać do grzechu, ale tak jak @up nigdy nie jadłem gęsiny :D Ciekawe jak to będzie smakować :P Swoją drogą bardzo fajny tytuł i nawet trochę rymu się wkradło :)
No widzisz jaka ze mnie blogerka poetka!…ha,ha…