Jak ten czas leci! Już listopad i zaledwie 2 miesiące do świąt. Chociaż świąteczny rush jeszcze się nie zaczął, to w Szwecji zaczynają się promocje świątecznego stołu. W sobotę odbyły się targi Moja Kuchnia w Göteborgu, a że ja mam również kulinarny blog po szwedzku, więc zostałam zaproszona do wzięcia udziału w różnych spotkaniach. Dowiedziałam się ciekawych rzeczy, nawiązałam mnóstwo kontaktów, gotowałam z innymi blogerkami z kucharzem z firmy Rent a chef (firma, która dysponuje kucharzami wysokiej klasy do wynajęcia), a uwieńczeniem całodniowych zajęć było wspaniałe przyjęcie i degustacja tegorocznego świątecznego stołu, na które blogerzy i organizatorzy zostali zaproszeni przez Gunnebo Kafeteria i Pub (Gunnebo Kaffehus och Krog), która jest częścią olbrzymiego kompleksu, składającego się z pięknego pałacu (Gunnebo Slottet) nad pięknym jeziorem i ogrodu. Bardzo polecam to urokliwe miejsce do zwiedzania jeśli zawitacie do Göteborga. Latem w pobliskiej przystani można wynająć kajaki i podziwiać pałac od strony jeziora. Na taką przejażdżkę zaprosiłam mojego brata i jego Jolę… Ale wracając do wczorajszego pobytu w pubie to najpierw szef kuchni powiadomił nas, że jako pierwsi spróbujemy i ocenimy ich tegoroczne menu. Krótko objaśnił co będziemy jeść i pić.
Degustacja rozpoczęła się przystawkami wszelakiej maści, oczywiście mnóstwo łososia, śledzia, dwa rodzaje domowej roboty musztardy, rostbef i świąteczna szynka, różnego rodzaju smarowidła, ziemniaki. Wszystkie porcje były bardzo małe i nie dziwota, bo żeby spróbować wszystkiego po kolei nie dałabym rady…Ale jeśli komuś jakaś przystawka przypadła do gustu to można było się poczęstować nie jeden raz. Moją uwagę zwróciły małe ziemniaczane medaliony z łososiem i kremem z bitej śmietany i chrzanu. Wspaniałe!
Oczywiście nie obyło się bez prezentacji win i piwa. Pewnie się zdziwiliście ale Szwedzi bardzo lubią piwo jako napój do świątecznym smakołyków. Ja lubię piwo ale wolałam spróbować ich czerwone wino i nie byłam zawiedziona.
Co jeszcze jedliśmy, bo się na pewno domyślacie, że były również dania na ciepło i deser dowiecie się w następnym wpisie, a dziś zainspirowana przedwczorajszą wizytą chcę Wam zaproponować przepis na pyszną przystawkę z ziemniaków i marynowanego łososia (gravad lax). Łososia kupiłam ale w tym roku postanowiłam, że na święta przyrządzę go sama. Nie mniej przystawka jest pyszna i prosta w wykonaniu.
Ziemniaczane medaliony z marynowanym łososiem
Składniki:
30 porcji
- 400 g ugotowanych ziemniaków w mundurkach
- 60 g sera feta
- 2 łyżki posiekanej pietruszki
- 3 łyżki czerwonej cebuli, drobno posiekanej
- 2 żółtka
- sól i pieprz do smaku
- olej do smażenia
- 150 g marynowanego łososia
- 100 ml śmietanki kremówki
- 1- 2 łyżki utartego chrzanu
Ugotowane ziemniaki obierz ze skórki i zetrzyj na tarce. Wymieszaj z pokruszoną feta, cebulą, pietruszką i żółtkami. Formuj małe placuszki i smaż na małym ogniu po obu stronach. Lekko ostudź. Ubij śmietanę i wymieszaj z utartym chrzanem. Napełnij szprycę. Na każdy placuszek ułóż po kawałku łososia, a następnie udekoruj rozetką ze śmietany.
5 komentarzy
Wyglądają zachęcająco:)
Uwielbiam wszelkie ziemniaczane kluski i placuszki!
Oj ja też!
coś jest nie tak z przepisem, masa wyszła zbyt gluciasta i podczas smażenia się rozwalała. Chyba, że moje ziemniaki były złej odomiany i sie nie nadawały do przepisu….. niestety obeszłem sie smakiem
Szkoda! Pewnie masz rację, że zależy od ziemniaków ale masa i tak jest bardzo delikatna. Następnym razem usmaż jeden placuszek na próbę. Jeśli za bardzo się rozpływa dodaj całe również białko.